Stoimy sobie w najbliższym oddziale banku w naszym sąsiedztwie. Jest kolejka. Nagle do oddziału wpada banda 4 zamaskowanych przestępców wymachujących bronią, grożących klientom i obsłudze, żądających natychmiastowego okupu. Dobierają się do kasy pancernej na zapleczu. Zabierają wszystkie pieniądze.
W tej samej chwili zdejmują maski i panterki. Spod ich dotychczasowych kostiumów wyłania się umundurowanie policyjne. Krzyki zastąpione zostają smutną i zbolałą miną. Jeden z tych "policjantów" ze smutkiem ogłasza oszołomionym klientom banku, że niestety na skutek braku pieniędzy w kasie, żaden z klientów nie będzie mógł nie tylko pobrać swoich własnych pieniędzy, ale od teraz będzie musiał złożyć się na uzupełnienie luki w okradzionej kasie.
Prawda, że absurdalna scenka ?
Niestety mam nieodparte wrażenie, że wraz z ogłoszeniem zamiaru podwyższenia wieku emerytalnego przez rząd Donalda Tuska, jesteśmy takiej sceny świadkami. Nie, stop gorzej.
Zostaliśmy obsadzeni w roli tych nieszczęsnych, oszołomionych klientów napadniętego banku. A rząd to są właśnie Ci bandyci-policjanci. Dlaczego ?
A dlatego, że obecne zamiary Tuska, abstrahując w tej chwili od tego czy jest to jego autorski wykwit czy też przykaz z Brukseli (Berlina) i tzw.: rynków, to nic innego jak konsekwencja niedawnej działalności tegoż samego Tuska.
Po pierwsze to rząd Tuska rozmontował OFE, uzasadniając to koniecznością zabezpieczenia przyszłych emerytur (minister finansów Rostowski zapewniał, że dzięki temu nie tylko zyska budżet, ale przede wszystkim przyszli emeryci o średnio 4 %).
Po drugie to rząd Tuska ROZKRADŁ Fundusz Rezerwy Demograficznej. O tym fakcie bardzo mało się mówi i to niestety triumf tej ekipy partaczy. Fundusz ten powstał w 2002 by kolejne rządy odkładały w nim pieniądze, na czas gdy nadejdą niekorzystne demograficzne zmiany. Do 2007 starano się tam odkładać pieniądze, rząd PIS powiększył nawet ustawową składkę do tego funduszu. Równolegle rozwijać się miała polityka prorodzinna. Ale przyszedł rząd PO i gdy tylko przestał mu się dopinać budżet bez ogródek sięgnął tam swoją brudną, lepką, złodziejską łapką. Zresztą nie tylko tam. I to już jest powód by postawić tę bandę złodziei przed Trybunałem Stanu, a nie pozwalać im dalej majstrować przy państwie i emeryturach Polaków.
P.S. Gwoli wyjaśnienia. Jestem przeciw referendum, bo obecny rząd po prostu nie ma nie tylko moralnego, ale i politycznego prawa do grzebania przy emeryturach. Główny powód podałem powyżej, są poboczne jak brak jakiejkolwiek informacji o tym zamiarze w trakcie niedawnej kampanii wyborczej do parlamentu i bardzo duży stopień nieudolności w poczynaniach obecnej ekipy, skutkującej co jakiś czas różnymi katastrofami.
Z tego samego powodu odrzucam argument, że ktoś i tak musiałby to zrobić. Owszem ktoś, nawet każdy, ale nie Tusk i PO.
Nie przesądzam kwestii czy podniesienie wieku jest potrzebne, być może tak. Ale nie przekonuje mnie również zakładanie o rzekomej długowieczności nawet do 90-tki Polaków. Po pierwsze brak rzetelnych wyliczeń, ONZ już raz prognozował, że w obecnych latach zimy już prawie nie będzie (jak to piszę, za oknem mam śnieg i grad, a jest prawie kwiecień), a GUS opiera się na obecnym pokoleniu emerytów.
Moja hipoteza zakłada, że o ile obecne pokolenie emerytów, urodzone przed wojną i w czasie wojny lub krótko po, faktycznie osiągnęło stosunkowo długi wiek życia. Ale nijak się to ma już do późniejszych pokoleń (patrzę na swoje otoczenie gdzie 50 - latkowie umierają na nowotwory masowo) i do mojego pokolenia lat 80-tych, gdzie poziom stresu ogólnego - szkoły, studia, praca, życie, rodzina - ma niespotykaną skalę i po prostu odbije się na długości życia. Pomijam obskuranckie tezy pani Ewy Kopacz, że za 20 lat ludzie nie tylko będą dłużej żyli, ale i w lepszym zdrowiu. No tu to krew zalewa człowieka na miejscu, kobieta która przez 4 lata zdemolowała służbę zdrowia, ma czelność wypowiadać takie bzdury.
